Przychodzi facet do lekarza z piątką dzieci i pyta: - Co muszę zrobić, żeby nie mieć więcej dzieci? Lekarz odpowiada: - Są różne sposoby prezerwatywy, tabletki, i trzeba szybko wyciągnąć. Po trzech latach przychodzi ponownie i mówi: - Jakoś te pana sposoby nie zadziałały. Facet zaczyna przedstawiać swoje dzieci:
Daaaawno, dawno temu robiliśmy zestawienie najśmieszniejszych tekstów, które można usłyszeć w dziekanacie – najlepsze teksty prosto z centrum dowodzenia uczelnią. Okazuje się, że w aptece można usłyszeć równie śmieszne rozmowy. Swoją drogą farmaceuci muszą mieć naprawdę silną wolę, żeby po usłyszeniu tekstu „poproszę prezerwatywy duracell” lub „poproszę krople ze śmietnika”, albo „poproszę sól filozoficzną” nie parsknąć śmiechem. Jakie inne śmieszne teksty można usłyszeć w aptece? Sprawdźcie poniżej 🙂 fot. **** – Poproszę coś dla mojej córki. Kaszel, katar, gorączka. – Jak wysoka? – 164 cm. **** – Czy jest może… (wyciąga karteczkę) kość mańska? Chwila konsternacji z mojej strony: – Chodzi o maść końską? – Tak. **** – Chciałby pan 10 czy 20 tabletek? – Tak. **** – Sexolete plus poproszę [chodziło o Septolete] **** – Takie papierki co do zębów wkładam [chodziło o Corega tabs] **** – Timotei i podbiał proszę [Tymianek i podbiał] **** – Herbatkę hienę proszę [Xenna] **** – Grube podpaski żeby mi było cieplutko proszę **** – Jakieś tabletki pani da, bo żonę wydyma po obiedzie **** – Poproszę plastry na holokausty [chodziło o haluksy] **** – Poproszę maść dzięciołową [maść z dziegciem] **** – Poproszę syrop Xylogel do nosa [chodziło o krople do nosa] **** – Sok z jeża brunatnego proszę [chodziło o jeżówkę purpurową] **** – Dzień dobry – proszę miętuska w tubce [chodziło o sztyft do nosa Rhin-Bac] **** – Dzień dobry – Despacito proszę [chodziło o dexapico] **** – Krople ze śmietnika proszę [chodziło o świetlika] **** – Coś na wargi sromotnikowe proszę **** – Syrop z Sosnowca poproszę [syrop sosnowy] **** – Coś na włoszczyznę w uchu poproszę **** – Podpaski z Nutelli poproszę [chodziło o podpaski z Naturelli] **** – Spirystus salcesonowy poproszę [spir. salicylowy] **** – Karmę dla dzieci Bebilon poproszę **** – Poproszę chlorchinaldin w maści. – Przykro mi, ale jest na receptę. – Pani jest chyba śmieszna. Nie zna się pani na lekach najwidoczniej. – Proszę mnie nie obrażać, ta maść jest wyłącznie na receptę, może pani pomyliła nazwy. – Ja się nie mylę! Pani czeka, ja zadzwonię do męża. Wraca z karteczką, na której jest „Clotrimaz”. Mówię do niej z uśmiechem: – Ooo, czyli jednak inna nazwa niż chlorchinaldin! Już daję Clotrimazolum. A ona do mnie: – No chyba jednak się pani pomyliło. Ja mówiłam dobrze, a to pani nie zrozumiała. **** Swojego czasu spotkałem się z doktor, która notorycznie wypisywała Relanium dla swojej matki. Po mniej więcej 2-3 miesiącach regularnych wizyt pacjentki w aptece stwierdziłem, że może należy poinformować o konsekwencjach. – Proszę nie brać tak często tych leków, bo silnie uzależniają. W odpowiedzi oprócz wyzwisk, kim to nie jest jej córka i jak karygodne jest moje zachowanie, usłyszałem: – Tyle lat już łykam te tabletki, a jeszcze się nie uzależniłam. **** Autentyk z mojej pracy w aptece – przychodzi facet odebrać dla żony gałki dopochwowe robione w aptece: – Pani magister, a jak żona ma to stosować? – Tu ma pan napisane – raz dziennie dopochwowo. – Aha (dłuższy namysł) … A czy ma pani może jakąś pochwę, bo nie jestem pewien, czy żona ma? **** – Czy dostanę mleko Debilon? **** – Poproszę Striptiz intensywny na bolące gardło [chodziło o Strepsils Intensive]. **** – Płyn do płukania jamy intymnej. **** – Dzień dobry. Poproszę stoperan do uszu **** – Proszę test przeciwciążowy **** – Poproszę takie tabletki dla syna, żeby synowa po wiosce się nie puszczała **** – Nie chcę tego tranu, bo mi po nim łuski rosną. **** – Poproszę Halopierdol [Haloperidol]. **** – Nie pamiętam, jak to się nazywało, ale jak mi pani pokaże, to będę wiedział, że to ten lek. **** – Maść z ptaka borsuka [Maść z sadła borsuka]. **** – Proszę pani, ja chciałabym zapytać się o ciut mniejsze czopki. Nie mogę ich połknąć. A jak połknę, to strasznie odbija się mydlinami. **** – Proszę tabletki ze skrzatem polnym [chodziło o skrzyp polny] **** – Proszę test ciążowy sikany **** – Babcia prosiła o „zioła, co Hitler pomaga” [zioła Bittnera] **** – Wojowniczą księżniczkę od zaparć proszę [chodziło o Xennę] **** Miałam kiedyś taką sytuację – do apteki przyszła Pani w średnim wieku, trochę butnie nastawiona od początku. I mówi: – Poproszę Domestos. Myślę sobie, że będę miała kolejną przekręconą nazwę do kolekcji, ale teraz trzeba się skupić i dopytać o jaki lek tej Pani rzeczywiście chodzi. – Chyba czegoś takiego nie mamy, może pomyliły się Pani nazwy? A jak ten lek ma działać? Pani wkurzona: – Ma być Domestos. Wiem, co biorę! Nie będzie mnie tu Pani pouczać! Jeszcze próbowałam naprawdę delikatnie przekonać, że Domestosu ta Pani zażywać nie chce, że chodzi pewnie o inną nazwę. Ale nie, ma być Domestos. Co zrobiłam? Zrezygnowana poszłam na zaplecze, wygrzebałam stareńki Domestos i przyniosłam tej Pani. Pani spojrzała dziwnie na butelkę i coś zaczęła mamrotać pod nosem… – Może jednak to nie o Domestos mi chodziło… – No dobrze. W takim razie proszę powiedzieć na co Pani brała ten lek? – Na rzucenie palenia. Chodziło o DESMOXAN. **** Przychodzi facet do apteki i mówi: – Dzień dobry, poproszę coś na katarek. – A ile dziecko ma lat? – Ale to dla mnie ma być!
Dowcip #5799. Przychodzi facet do lekarza cały pogryziony. w kategorii: Śmieszne żarty o lekarzach, Śmieszne kawały o pijakach, Śmieszne humor przychodzi facet do lekarza, Żarty o psach. - Mam dla pana dwie nowiny, dobrą i złą. - Niech pan zacznie od dobrej, doktorze. - Niedługo będzie mógł pan czytać bez okularów.
Ładowanie... Przewijaj obrazki palcem w lewo Przychodzi facet do apteki i widzi kolejkę ludzi: – Puśćcie mnie bez kolejki, tam człowiek leży i czeka Ludzie przepuszczają go bez kolejki: – Poproszę prezerwatywę… Ładowanie... Losowe Dowcipy: Spotyka się trzech kumpli: Jacek Michał i Jasiu. I zaczynają się przechwalać: Jacek: – A mój tata jest murarzem i jedną ręką może przewrócić dom. Michał: – Phii!!!! Mój tata jest żołnierzem i może jedną ręką przewrócić dwa domy! Jasiu: – A mój tata jedną ręką zatrzyma pędzący pociąg! Michał i Jacek: – A kim twój tata jest? Jasiu: – Maszynistą! Dwaj studenci mieli poprawkowy egzamin z kombinatoryki. Ponieważ profesor był akurat na urlopie, chłopaki uprosili panienkę z dziekanatu aby zdradziła im miejsce pobytu naukowca i pojechali na Mazury do jego daczy. Profesor trochę się zdenerwował, ale mając dobre serce zgodził się ich przeegzaminować. Egzamin trwał i trwał aż zrobiła się noc i profesor postanowił „dokończyć ich” na drugi dzień. W daczy były trzy pokoje. W jednym położył się profesor z żoną, w drugim ich córka a w trzecim obaj studenci. Po godzinie drugiej jeden ze studentów obudził się i pomyślał „i tak nas pewnie uwali to przelecę mu za to córkę”. Wstał, zagląda do jednego pokoju, spod kołdry wystają dwie pary nóg. „Aha to profesor z żoną” – myśli student. Idzie więc do drugiego i kładzie się tam gdzie jest tylko jedna para nóg. Po godzinie budzi się profesor i myśli „pójdę położę się obok córki bo te studenciki gotowi mi ją jeszcze przelecieć” . Zagląda do jednego pokoju – dwie pary nóg. „Aha to studenci”. Idzie do drugiego pokoju i kładzie się do łóżka. Po następnej godzinie wstaje drugi student z zamiarem przelecenia córki profesora i oczywiście trafia do żony profesora. Rano naukowiec budzi się pierwszy, patrzy śpi sam, idzie do drugiego pokoju patrzy – tu student z jego córką, zagląda do trzeciego pokoju – drugi student z jego żoną. Profesor drapie się po głowie i mruczy: – Tyle lat wykładam kombinatorykę, ale takiej k$%^&wskiej przekładanki to jeszcze nie widziałem! Żona miała problem z mężem, gdyż ten zawsze zasypiał na niedzielnej mszy. Postanowiła więc temu zaradzić i na kolejną mszę zabrała długą szpilkę od kapelusza, którą to postanowiła dźgnąć męża, jak tylko ten zaśnie. Gdy ksiądz, mówiąc kazanie, doszedł do słów: „… i któż jest naszym największym Zbawcą?”, mąż właśnie przysnął. Żona dźgnęła go z całej siły w pośladek. Ten zerwał się z krzykiem: – Jeeezuuu! – Właśnie tak, mój synu – odpowiedział ksiądz i kontynuował kazanie. Mąż, zły na żonę i nieco zawstydzony, skulił się i po chwili znów zapadł w drzemkę. Gdy ksiądz rzekł: „… i któż umarł za nas na krzyżu? – Jeeezuuu Chryste! – podskoczył i wrzasnął, znów dźgnięty szpilką mąż. – Właśnie tak, mój synu – odpowiedział ksiądz i dalej ciągnął mszę. Mąż usiadł spokojnie i udawał, że śpi ale tym razem uważnie obserwował żonę. Żona zamierzyła się szpilką, gdy ksiądz właśnie mówił: „… i cóż Ewa rzekła Adamowi, gdy poczęła mu drugiego syna?”. – Jak mnie jeszcze raz, kolniesz, to ci tak przyłożę, że nie wstaniesz! – wrzasnął mąż. Jedzie ksiądz przez małą mieścinę, na głównym skrzyżowaniu, tuż przed drzwiami komendy policji leży rozjechany pies. Ksiądz zdegustowany brakiem reakcji zatrzymuje auto, wchodzi na komendę i mówi: – Panowie chciałem zwrócić uwagę, że przed waszymi drzwiami leży rozjechany pies i zero reakcji z waszej strony! Na to gliniarz głupio się zaśmiał i mówi: – Ja myślałem, że to wy jesteście od pogrzebów. Ksiądz na to też z ironicznym uśmiechem: – Przyszedłem zawiadomić najbliższą rodzinę. ZOBACZ WIĘCEJ DOWCIPÓW »
Jednym z moich ulubionych typów pacjentów jest „Tatuś”. Typowy Tatuś przychodzi do apteki z przyklejonym telefonem do ucha. Błędnym wzrokiem omiata apteczne półki, a jego wzrok najczęściej woła o pomoc. Czasami po podejściu do okienka rozłącza się, jednak zdecydowanie częściej pozostaje na łączach, gdzie mimochodem słychać z oddali płacz dziecka w słuchawce telefonu.
AbstrakcyjnePrzychodzi facet do drogerii i prosi o prezerwatywy. - Jaki rozmiar? - pyta sprzedawca. - No, nie wiem. Nie miałem pojęcia, że jest jakaś numeracja. - Proszę, tam za zasłonką jest taka deseczka z dziurkami, taka jaką się mierzy wiertła i gwinty. Niech pan sobie zmierzy. Wlazł facet za zasłonkę. Po piętnastu minutach wychodzi i mówi: - Rozmyśliłem się. Chcę kupić deseczkę...
Przychodzi facet do sklepu i mówi, że idzie na bal maskowy. Chciałby kupić kostium Adama. Sprzedawczyni przynosi mu figowy listek. - Za mały! Przynosi większy. - Także za mały! Przyniosła jeszcze większy. - Ten także za mały! Wkurzona sprzedawczyni:
Do apteki wszedł mężczyzna i poprosił o możliwość rozmowy z aptekarzem mężczyzną. Kobieta w okienku: - Proszę pana, nie zatrudniamy ani jednego mężczyzny. Właścicielką apteki jest moja siostra, ja natomiast jestem farmaceutką, w czym mogłabym pomóc? - Proszę pani, mam jednak taką sprawę, ze wolałbym porozmawiać z mężczyzną... - Proszę pana, jestem dyplomowaną farmaceutką i zapewniam pana, że podejdę do sprawy absolutnie profesjonalnie, dyskretnie i bezosobowo... - Proszę pani, bardzo ciężko mi o tym mówić, naprawdę wolałbym z mężczyzną... Mam wielki kłopot, ponieważ mam permanentną erekcję. Co pani mogłaby mi dać? - Mmm... proszę poczekać chwilkę, muszę zapytać mojej siostry. Po kilku minutach wróciła: - Proszę pana, naradziłyśmy się z siostrą i wszystko, co możemy Panu dać to 1/3 udziałów w aptece, służbowy samochód i 5000 miesięcznej pensji... Blondynka w aptece: - Poproszę acidum acetylsalicilicum! - Pani chodzi o aspirynę? - pyta aptekarka. - No właśnie. Nie mogę zapamiętać tej polskiej nazwy. Do apteki wchodzi blondynka i rozgląda się nie pewnie. W końcu pyta aptekarza : - Czy są testy ciążowe? - Tak, są. - A trudne maja pytania? W aptece starszy pan pyta: - Czy mogę prosić o jedno opakowanie acidum acetylosalicynum! - Chodzi panu o aspirynę - dopytuje się farmaceutka. - Właśnie. Dziękuje pani za podpowiedz. Ja nigdy nie mogę zapamiętać tej nazwy. W aptece: - Jest kwas acetylosalicylowy? - Cchodzi pani o aspirynę? - Tak, ciągle zapominam tej trudnej nazwy. Przychodzi facet do apteki po prezerwatywy, a tam młoda i ładna aptekarka. Facecik stremowany mówi nieśmiało: - Poproszę palto, ale wie pani nie na mnie całego, ale takie mniejsze... Aptekarka podaje paczuszkę i mówi: - Jeśli potrzebuje pan futrzany kołnierzyk to kończę pracę o godz. 20.. Dawno, dawno temu, za poprzedniego reżimu, kiedy to sklepy świeciły pustkami, pustawe bywały również apteki. Do takiej apteki wchodzi facet straszliwie zachrypnięty: - Ma pani Akron? - Niestety - A chlorchinaldin? - Przykro mi - To co mi pani może polecić? - Niech panu żona jajka ukręci - Pani jest bez serca. Do widzenia pani! Apteka: - Ma pan jakiś dobry środek na porost włosów? - Mam. - Naprawdę dobry? - Proszę Pana, rewelacyjny! Widzi Pan wąsacza przy tamtej kasie? - Tak...? - To moja żona, próbowała tubkę odkręcić zębami.
Przychodzi facet do apteki po prezerwatywy, a tam młoda i ładna aptekarka. Facecik stremowany mówi nieśmiało: - Poproszę palto, ale wie pani nie na mnie całego, ale takie mniejsze Aptekarka podaje paczuszkę i mówi: - Jeśli potrzebuje pan futrzany kołnierzyk to kończę pracę o godz. 20..
Przychodzi 20 - letni facet do apteki i mówi :- Poproszę 8 na to :- W tym wieku ?! To tragedia i przestępstwo !Mężczyzna patrzy za siebie i widzi piękną blondynkę po czym mówi :- Jednak 9 prezerwatyw, proszę. Na przystanku autobusowym pani widzi małego Jasia strasznie umorusanego i Chłopcze, czy ty nie masz chusteczki?!- Mam, ale obcym babom nie pożyczam! Mąż mówi do żony:- Podaj mi obiad!Żona:- A magiczne słowo?- Biegiem! Adwokat z Charlotte, Północna Karolina zakupił pudło bardzo rzadkich i bardzo drogich cygar, po czym ubezpieczył je od ognia. W ciągu miesiąca wypaliwszy je wszystkie, nawet bez zapłaty pierwszej raty za polisę ubezpieczeniową, zgłosił do firmy ubezpieczeniowej żądanie odszkodowania. W swoim pozwie adwokat napisał, że cygara zostały utracone w "całej serii drobnych spaleń". Firma ubezpieczeniowa odmówiła zapłaty, jako że ubezpieczony zużył cygara w "normalny sposób".Adwokat założył sprawę w sądzie i wygrał! W uzasadnieniu sędzia zgodził się z firmą ubezpieczeniową, że żądanie jest niepoważne. Tym niemniej stwierdził, że adwokat właściwie się ubezpieczył i w polisie było zaznaczone, że cygara są ubezpieczone na wypadek ognia, bez określenia, co znaczy "normalny lub nienormalny sposób utraty przez spalenie".Zamiast złożyć sprawę do sądu apelacyjnego, firma ubezpieczeniowa zapłaciła adwokatowi $15 000 za cygara utracone w wyniku spalenia. Natychmiast, jak adwokat zrealizował czek, firma ubezpieczeniowa zgłosiła do prokuratury 24 przypadki celowego podłożenia ognia i adwokat został aresztowany. Z jego zeznaniami ze sprawy o odszkodowanie w ręku firma ubezpieczeniowa poszła do sądu i adwokat został skazany za celowe spalenie swojego ubezpieczonego mienia na 24 miesiące więzienia i $ 24 000 odszkodowania. Z gabinetu dentystycznego wypada Jak było? - pyta Dwa Przecież tylko jeden cię Nie miał wydać. Czym się różni mieszkaniec starożytnej Sparty od Polaka? - Ten pierwszy myślał: "Z tarczą czy na tarczy?" - Drugi kombinuje: "Starczy czy nie starczy?"
. 106 743 566 1 8 405 184 731
przychodzi facet do apteki po prezerwatywy